Zapaść demograficzna staje się faktem. Rok 2022 był najgorszy pod względem liczby urodzeń od czasu II wojny światowej, a wszystkiemu winna jest polityka PiS, która zniechęca młodych do zakładania rodzin, a kobiety do rodzenia. Brakuje takich mieszkań czynszowych i miejsc w żłobkach, praca jest niestabilna, bez perspektyw, płace niskie, a ceny i opłaty wysokie. Do tego osoby borykające się z problemem niepłodności nie mogą liczyć na wsparcie państwa, bo PiS zlikwidował krajowy program in vitro, a kobiety nie chcą zachodzić w ciążę, bojąc się, że nie będą jej mogły przerwać w razie powikłań i zagrożenia życia, a to dlatego, że PiS zakazał aborcji.
"To bardzo smutny rok pod względem urodzeń. Najniższy wskaźnik urodzeń od czasu II wojny światowej, według wstępnych danych ledwie 305 tysięcy nowych obywateli przyszło na świat w naszym kraju. To niestety trzeba bardzo jednoznacznie powiązać z tym, co dzieje się w naszym kraju i z tym, jak nasz kraj jest zarządzany przez ostatnie 8 lat. Bo to, że kobiety nie czują się tutaj dobrze, to, że kobiety są represjonowane, to, że kobiety są karane, to my doskonale o tym wiemy, ale to, że młode małżeństwa często muszą dokonywać dramatycznych wyborów, żeby nie decydować się na dzieci, to jest właśnie zasługa PiS. Począwszy od opieki żłobkowej, po opiekę przedszkolną, nie mówimy już o tym, że dla młodego małżeństwa w Polsce mieszkanie to jest wielki rarytas i głównie jest tak, że jeżeli nie odziedziczą jakiegoś spadku po dziadkach, albo nie kupią tego pierwszego mieszkania rodzice, to oni tak naprawdę na pierwsze mieszkanie szans nie mają, bo jeżeli ktokolwiek zdecydował się na kredyt, to widzimy, co dzisiaj z tymi kredytami się dzieje" - wyliczał poseł Tomasz Trela, wiceprzewodniczący Poselskiego Klubu Lewicy.
Do niedawna liczba urodzeń w Polsce wynosiła 700 tysięcy, dziś to zaledwie 305 tysięcy. Dokładając do tego informacje o zgonach, których obecnie jest więcej niż urodzeń, wyłania się obraz zapaści demograficznej. Polska się kurczy i to nie tylko z powodu nadmiarowych zgonów wywołanych COVID. Likwidując krajowy program in vitro, PiS pozbawił Polskę jednego z narzędzi walki nie tylko z niepłodnością, ale i zapaścią demograficzną, co gorsza decyzja była uwarunkowana politycznymi uprzedzeniami, a nie brakiem skuteczności programu.
"I my dzisiaj po raz kolejny przypominamy i pokazujemy nasz projekt ustawy, którą złożyliśmy w połowie zeszłego roku o przywróceniu ogólnopolskiego, bezpłatnego programu in vitro, który zakładałby, że w każdym roku nie mniej niż 300 milionów złotych z budżetu państwa byłoby na to przeznaczone. Te 300 milionów złotych, te minimum 300 milionów złotych to szczęście dla wielu par, dla wielu rodziców, którzy nie mogą mieć dziecka, a na prywatny zabieg ich po prostu, najzwyczajniej w świecie nie stać. Więc my, w dobie tych katastrofalnych danych, jeżeli chodzi o liczbę urodzeń w 2022 roku, dzisiaj apelujemy i przypominamy. Ten projekt ustawy, autorstwa Lewicy, jest u pani marszałek Witek, można ten projekt wyciągnąć, można nad tym projektem pracować, bo przyszłość naszego kraju i rozwój naszego kraju będzie zależał w głównej mierze od tych młodych obywateli, którzy się będą rodzić, a jeżeli oni się nie będą rodzić, to Polska się niestety będzie zwijać" - przypominał poseł Trela.
Po likwidacji krajowego programu in vitro wiele samorządów wzięło na siebie ciężar finansowania lojalnych programów, które wspierają pary borykające się z niepłodnością i mogą pochwalić się bardzo dobrymi efektami. Jednym z samorządów, gdzie taki program powstał, była Łódź.
"Jeśli chodzi o program in vitro, statystyki jasno pokazują, że zainteresowanie jest cały czas duże. Uruchomiliśmy tegoroczny nabór, oczywiście przechodzi to najśmielsze oczekiwanie, jak dużo osób się zgłasza, więc ten problem cały czas jest w skali kraju nierozwiązany. Jeśli chodzi o pary, które się zakwalifikowały, podsumowując cały program in vitro w Łodzi, to jest ponad 1100 par. Mamy 406 urodzeń i ponad 500 ciąż, więc te dzieci będą się rodziły. My oczywiście jako samorząd udostępniamy cały czas ten program nieodpłatnie, zgłosiła się do nas teraz Zduńska Wola, więc prawdopodobnie też podpiszemy umowę. Mówię o tym programie nie bez przyczyny, dlatego, że dane pokazują, że jeśli chodzi o 2016 rok, jeszcze kiedy obowiązywał krajowy program in vitro, dane statystyczne pokazują, że urodzone dzieci, w ramach programu in vitro, stanowiły ponad 20% wszystkich urodzeń. Więc nie jest prawdą, tak jak mówi PiS, że ten program nie rozwiązuje problemów demograficznych, bo PiS dzisiaj, niestety, jeśli chodzi o strategię demograficzną, czy chociażby politykę prorodzinną, odniósł absolutną porażkę" - oceniła wiceprezydent Miasta Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
Wprowadzony tylnymi drzwiami, przez pisowski paratrybunał, zakaz aborcji nie poprawił sytuacji. Kobiety obawiają się zachodzić w ciążę, wiedząc, że w przypadku powikłań i zagrożenia życia nie będą mogły jej przerwać. Nie lepiej wygląda sytuacja z antykoncepcją awaryjną, którą PiS również zakazał i edukacją seksualną, której nie chcą dopuścić do szkół. Stabilna, przewidywalna polityka prorodzinna i planowanie macierzyństwa w Polsce nie istnieje.
"Dodatkowy problem to brak odpowiednio zabezpieczonej opieki okołoporodowej. Mówi się też w badaniach, gdzie badane są kobiety, że chodzi również o sytuację związaną z drożyzną, z brakiem stabilizacji jeśli chodzi o pracę i myślę, że PiS ma dostępne rozwiązania, które pokazujemy i które mogą rozwiązać problem demograficzny. Specjaliści mówią, że czeka nas katastrofa, czeka nas katastrofa demograficzna, bo nie będzie miał kto pracować na nasze emerytury i oczywiście PiS, w strategii demograficznej wpisuje, że jest problem związany z niepłodnością, ale nie idzie dalej, bo trudno jest temu środowisku przyznać, że program in vitro, krajowy program in vitro rozwiązałby te problemy. Statystyki jasno pokazują, że to jest jedna z cegiełek, która spowodowałaby, że na pewno więcej dzieci w Polsce by się rodziło" - dodała wiceprezydent Moskwa-Wodnicka.